Już pierwszego dnia po wyjściu z lotniska w Johannesburgu wiedzieliśmy, że to będzie wspaniała wprawa.
Andrzej, nasz przewodnik i opiekun od pierwszej minuty zadbał o nas. Nie ruszyliśmy od razu w drogę tylko zostaliśmy zwiedzić Johannesburg potocznie nazywany “miasto złota” i stolicę Południowej Afryki Pretorię. Przenocowaliśmy w Johannesburgu, ale wiedzieliśmy, że kolejny dzień to podróż do Zimbabwe.
Wczesnym rankiem byliśmy gotowi na przygody, ten dzień to Zimbabwe i Wodospady Wiktorii. Z Johannesburga odbyliśmy krótki bo tylko 2 godzinny lot do sąsiedniego kraju tj. Zimbabwe. Po zakwaterowaniu w hotelu oddalonym zaledwie 40 km od lotniska zostaliśmy miło przywitani przez tamtejszego przewodnika i całą grupą poszliśmy podziwiać te malownicze krajobrazy. Prawdziwa gratka dla miłośników fotografii.
Afryka najciekawsza i najbardziej zaskakująca jest o świcie gdy przyroda budzi się do życia i czeka na przywitanie słońca. Dlatego z samego rana byliśmy już w drodze do Botswany.. 4 godzinny rejs po rzece Chobe. dostarczył nam tyle wrażeń,że nikt z nas nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie można zapomnieć o problemach życia codziennego. Liczyło się tu i teraz. To była niewielka łódź, bo wielkość jej zależy od ilości osób, nas nie było dużo więc stąd rozmiar łajby. Byliśmy w miejscu jedynym na świecie w punkcie na mapie, w którym graniczą aż cztery państwa. Zambia, Botswana, Zimbabwe i Namibia. W naszym rejsie, tej fantastycznej podróży cały czas towarzyszyły słonie, hipopotamy i ogromne krokodyle. Byliśmy w samym środku dzikiej przyrody. To były niezapomniane przeżycia.
Popołudnie natomiast spędziliśmy w parku na safari otwartym Jeep’em gdzie próbowaliśmy wytropić dzikie zwierzęta. . I znowu aparat fotograficzny był aż gorący od pstrykania zdjęć. Bardzo zależało nam, żeby mieć uwiecznioną każdą chwilę.
Jeszcze długo podczas kolacji w hotelu w Zimbabwe wspominaliśmy ten magiczny, pełen wrażeń dzień.
Gdy myśleliśmy ze Wodospady Wiktorii już są przez nas odkryte i zwiedziliśmy je dokładnie Andrzej zabrał nas na krótki ale niesamowity przelot śmigłowcem tuż nad ww wodospadami. Nie wyobrażaliśmy sobie że ten skrawek świata jest tak piękny. Wiemy, że to trzeba zobaczyć na właśnie oczy, żadne zdjęcia nie są w stanie tego tak pokazać.
Tego dnia wróciliśmy już do Johannesburga ponieważ na wieczór musieliśmy dotrzeć na skraj Narodowego Parku Krugera, aby tam przenocować. Wydawałoby się, że wycieczka szybka i ciągle w drodze, ale tak nie jest. Owszem ciągle gdzieś jeździliśmy ale Afryka ma nam tak dużo do pokazania, że sami chcieliśmy widzieć coraz więcej.
Piąty dzień był dniem pod tytułem „polowanie na BIG 5” Ale tylko i wyłącznie polowanie z kamera i aparatem fotograficznym. Rano było polowanie na sąsiadującej z parkiem Krugera farmie w otwartym Jeepie, ale po południu naszym busem byliśmy już w samym środku Parku, miejscu w którym to absolutnie przyroda i zwierzęta maja ważniejsze prawa, człowiek musi się dostosować. Nie było to dla nas trudne bo afrykańska natura i jej dzikość jest po prostu magiczna i każdego z nas zaczarowała.
Noc spędziliśmy w wygodnym i bardzo gościnnym hotelu na granicy KNP.
Wspaniały dzień, niby cały czas w samochodzie, ale gdy wrażeń jest tak dużo i dobrana jest grupa to czas przyjemnie płynie.
W Południowej Afryce jest takie miejsce o którym miejscowa ludność mówi że “od tego miejsca Bóg zaczął tworzyć świat” tzw Okno Boga i my właśnie to miejsce odwiedziliśmy. Mieliśmy szczęście bo widoki bardzo dużo zależy od pogody, nam świeciło piękne słońce a powietrze było przejrzyste czyli była bardzo dobra widoczność.
Byliśmy tez tego dnia nad drugim co do wielkości na świecie Kanionem o Pięknej nazwie Blyde River Canion.
Jednak najbardziej zaczarował nas Bourke’s Luck Potholes. Wodospady, koryta i wąwozy utworzone przez rzekę Blyde. Wyjątkowe miejsce. Byliśmy zaczarowani i szczęśliwi że mogliśmy zobaczyć coś tak pięknego.
Wczesnym lotem rejsowym dotarliśmy do George, miejscowości nad oceanem Indyjskim, stamtąd właśnie zaczynaliśmy kolejny etap podróży czyli poznawanie całej Prowincji Przylądkowej. Świetnie bawiliśmy się na farmie strusi, mieliśmy okazje pogłaskać dorosłe gepardy. A na noc zakwaterowaliśmy się w malowniczym, małym i artystycznym miasteczku Prince Albert.
Jaskinia Cango była kolejnym punktem wycieczki. Nie spodziewaliśmy się, że jest tak urzekająco piękna i ogromna. Każda z komnat była inna, stworzona przez lata i cierpliwość natury naprawdę warta zobaczenia i posłuchania jej historii. Ale droga, którą jechaliśmy przez Góry Czarne to kolejna prawdziwa gratka dla fotografów, niemal każdy jej metr to okazja do zrobienia wyjątkowego zdjęcia. Jest uznawana za jedną z najpiękniejszych dróg w Południowej Afryce.
W drodze do sławnego miasta Kapsztadu towarzyszyły nam góry, pola winogron, przestrzeń i oczywiście słońce. Mieliśmy okazję zwiedzić jedną z największych winnic w RPA ale także byliśmy na degustacji wyjątkowej Brandy której producenci są laureatami wielu nagród na całym świecie.
Noc spędziliśmy w przytulnym hoteliku 100 m od oceanu Atlantyckiego. Zasypialiśmy słuchając szumu fal.
Kapsztad na świecie nazywany Miasto Matka. Wyjątkowe miejsce w którym od razu można się zakochać.
Jednak pogoda w tym mieście jest bardzo kapryśna i tak naprawdę to my musieliśmy do niej dostosować kierunek zwiedzania. A było tego dużo. Począwszy od dostojnej Góry Stołowej po Przylądek Dobrej Nadziei, byliśmy zobaczyć kolonie pełnych gracji pingwinów i pożegnaliśmy słońce na tarasie widokowym Góry Sygnałowej. Dwa dni pełnych wrażeń i utwierdzania się w przekonaniu że Afryka jest przepięknym krajem oraz postanowień że musimy tu koniecznie wrócić, bo warto, naprawdę warto.
Niestety nadszedł wyjazdu i rozstania. To była wspaniała przygoda, wyprawa życia i na pewno nie ostatnia. Południowa Afryka skradła nasze serca.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.