Zaraz po przylocie do Johannesburga ruszyliśmy na spotkanie z afrykańską przyrodą. To był styczeń, więc lato było w pełni. Pierwszy nocleg zaplanowany był w małym i miłym obozie przy samym Narodowym Parku Krugera. To właśnie w tym parku kręconych jest wiele przyrodniczych programów przedstawiających życie afrykańskich zwierząt. Obóz okazał się uroczym miejscem pozwalającym poczuć wspaniały klimat afrykańskiego otoczenia. Niezapomnianych wrażeń dostarczał nam busz, jego odgłosy i rześkie powietrze. Nikt z grupy siedząc przy ognisku i kosztując tradycyjnych potraw nawet przez chwilę nie pomyślał o zmęczeniu i przebytych godzinach w podróży. Miła atmosfera rekompensowała nam w zupełności ten długi dzień.
Nie można odwiedzić Południowej Afryki i chociaż nie spróbować wytropić i sfotografować Wielkiej Piątki – lwa, lamparta, słonia, nosorożca i bawołu. Dlatego poranny wyjazd otwartym jeepem do rezerwatu, polowanie z kamerą i aparatem fotograficznym na wyżej wymienione osobniki był dla nas totalnym zaskoczeniem ale tez ogromna atrakcją. A żeby jeszcze bardziej poczuć klimat Afryki śniadanie zjedliśmy w otoczeniu przyrody tj. w środku afrykańskiego buszu.
Nie udało nam się od razu “ustrzelić” kamerą ciekawych okazów, ale nas to nie zmartwiło, Andrzej obiecał, ze Park Krugera nas nie zawiedzie. Około południa wjeżdżaliśmy naszym mikrobusem na teren Parku Krugera, gdzie dalej wypatrywaliśmy i fotografowaliśmy zwierzęta Afryki żyjące w swoim w naturalnym środowisku. Park Krugera to jeden z największych na świecie obszarów gdzie zawsze pierwszeństwo i większe prawa ma dzika natura. Po pełnym wrażeń dniu nocleg przewidziany jest w stylowym hotelu na granicy Parku. Hotel jest wspaniały, sam jego hol robi ogromne wrażenie, pokoje są wygodne i przestronne. Wieczór przy lampce wina spędziliśmy pod wspaniałym drzewem na skraju buszu i słuchaliśmy hipopotamów które akurat tego dnia miały dużo do powiedzenia.
Co za dzień, te widoki, przestrzeń, te wrażenia zostaną z nami na zawsze. Tego nie da się opisać, to po prostu trzeba zobaczyć.
W drodze powrotnej do Johannesburga mieliśmy okazje sfotografować znany wodospad Berlin, tam oczywiście zostały zakupione pierwsze pamiątki. W Afryce trzeba trzymać się zasady ze jak zobaczysz coś na straganie to od razu to kupuj bo już drugi raz w innym miejscu może tego nie być. Dalej byliśmy nad wielkim Kanionem Rzeki Blyde. Stojąc na skraju urwiska, czując te przestrzeń o ogrom miejsca oraz słuchać legend związanych z tym miejscem nie sposób jest oderwać od niego oczu, tutaj można zapomnieć o całym świecie i życiu codziennym.
Kolejnym punktem wycieczki i chwila dla siebie to cudowne Bourke’s Luck Potholes. Miejsce w którym rzeka i drobne strumyki wyżłobiły tak niesamowite krajobrazy, że to trzeba zobaczyć, to miejsce nie do opisania. I kiedy już myśleliśmy że nic piękniejszego nie zobaczymy tego dnia, pogoda była dla nas łaskawa i wysoko w górach zobaczyliśmy miejsce gdzie miejscowa ludność wierzy, że gdy Bóg tworzył ziemie to zaczął właśnie od tego miejsca, możemy śmiało powiedzieć ze moga mieć rację. Wspaniałe Okno Boga.
Noc spędziliśmy w Johannesburgu bo kolejnego dnia ruszyliśmy w kierunku Kapsztadu.
Podróżw kierunku Kapsztadu okazała siękrótkim i przyjemnym lotem. Zaraz po wylądowaniu pojechaliśmy do przytulnego i eleganckiego hoteliku nad brzegiem oceanu. Miejsce spokojne i malownicze z widokiem na okazałąi dumnąGóręStołową. Po zakwaterowaniu sięw pokojach, każdy z nas nie mógłsiędoczekaćwyprawy na ww GóręStołową. Nawet kurs kolejkądostarczyłnam niesamowitych przeżyć. Andrzej uprzedziłnas tylko żeby staćprzy ścianie, staraćsięnie staćna środku, gdy wagonik ruszyłprzekonaliśmy siędlaczego jest to tak ważne. Tęuwagęnależy zapamiętaćnawet w drodze powrotnej. Szczególnie istotne jest to dla fotografów, widoki sąwręcz niesamowite.
Spacer po płaskiej górze, zdjęcia na specjalnie dostosowanych miejscach, wszystko to było wspaniałe i bardzo relaksujące. Nawet nie zauważyliśmy kiedy dzieńdobiegałkońca. Wszyscy mieliśmy udanązabawęw wyszukiwaniu skałna których chcielibyśmy miećzdjęcie. Kreatywnośćfotografa nas zaskakiwała ale i coraz bardziej intrygowała.
Ale zachód słońca obserwowaliśmy jużna innej górze, Sygnałowej atmosfera jaka panuje jest wyjątkowa, gdy wiele osób specjalnie śpieszy się, żeby miećnajlepszy widok, każdy jest życzliwy i czuje ze jesteśmy wszyscy w tym samym celu, aby w tym wyjątkowym miejscu pożegnaćsłońce tego dnia i czekaćna kolejny, widok nocąna piękne Miasto Matkę- Kapsztad, ten widok warty jest każdej podróży.
Przez następne trzy dni zwiedzaliśmy Kapsztad, jednak to pogoda dyktowała nam kierunek zwiedzania. To od niej zależało, kiedy odwiedziliśmy kolonię pingwinów, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie na Przylądku Dobrej Nadziei oraz pojechaliśmy do szlifierni kamieni szlachetnych. Każde z tych miejsc było dla nas innym przeżyciem, zaskakujące były pingwiny, malutkie, elegancie stworzenia zupełnie nie przejmujące się turystami. Przylądek Dobrej Nadziei, miejsce gdzie po prostu trzeba być. A pamiątkowe zdjęcia są doskonałą zabawą, nie tylko przy tablicy ale też na skałach wśród fal. Te dni to podróżowanie wybrzeżem, ale też czas dla siebie, na wypoczynek i relaks. Kolacje w nadbrzeżnych restauracjach, szczególnie smakowały nam steki ze strusia ale też bardzo smakowały nam ryby i owoce morza. Kapsztad to miasto kolorowe i pełne energii, miasto lubiące turystów i mające im wiele do zaoferowania.
Tego dnia dostaliśmy zaproszenie na zwiedzanie jednej z najstarszych winnic oraz degustację ich wspaniałych win. W drodze do artystycznego miasteczka Prince Albert w którym mieliśmy spędzić noc mijaliśmy szereg różnych winnic jednak ta największa w Paarl zrobiła na nas ogromne wrażenie. Pierwszy raz mieliśmy okazje zwiedzić i poznać historie destylarni południowoafrykańskiej Brandy w Stellenbosh.
Ale tego dnia nie tylko mieliśmy okazję delektować się wspaniałymi regionalnymi alkoholami. W pewnym bajkowym, malutkim i prywatnym miasteczku o trudnejMatjiesfontain totalnie nas zaczarowałpewien John, człowiek o wielu twarzach. Do tej pory nie wiemy czy lepiej udawałspokojnego Nelsona Mandelęczy energicznego Ray’a Charles’a grając wspaniale na pianinie w ciemnych okularach.
Siódmy dzieńbyłpoświęcony degustacjom, starym miasteczkom, artystycznym klimatom.
Ósmy dzieńnatomiast byłtotalnym szaleństwem, zaraz po śniadaniu pojechaliśmy obejrzećogromnąi starąjaskinięCango, ale zaraz potem odwiedziliśmy farmęstrusi i tu było szereg atrakcji zarówno dla dzieci ale i dorosłych podobnie jak na farmie gepardów i krokodyli.
Do Prince Albert wróciliśmy szutrowądroga przez malownicze góry Swartberg.
Kolejny dzień spędziliśmy w Graaff Reinet. Valley of Desolation dastarczały takich widoków, że nikt z nas nie chciał wracać, każdy z nas chciał zapamiętać każdy szczegół z tego pieknego ale dość dziwnego miejsca. Dobrze, że tam nocowaliśmy, dzięki temu nigdzie się nie śpieszyliśmy, moglismy zostać dłużej i delektować się chwilą.
Kopalnia diamentów w Kimberley. Nic nie trzeba więcej mówić, gdy dojechaliśmy na miejsce, kobiety z grupy od razu zachwyciły się pięknem diamentów, ale i skansen zrobił na wszystkich ogromne wrażenie. A Big Holl, jej kolor. To trzeba zobaczyć, nie można tego opowiedzieć słowami.
Wcześnie rano, zaraz po śniadaniu ruszyliśmy w drogę powrotna do Johannesburga. Wiedzieliśmy że to przedostatni dzień podróży i wszyscy czuliśmy żal, że musimy wyjeżdżać, ale też każdy z nas wiedział że musi wrócić, że jeszcze raz chce to wszystko przeżyć.
To ostatni dzień safari, jednak i on był pełen wrażeń ponieważ na sam koniec podróży pojechaliśmy do Parku Lwów niedaleko Johannesburga. Karmienie żyraf i zabawa z małymi lewkami była uwieńczeniem całej wyprawy.
Niestety wieczorem musieliśmy się pożegnać z naszym opiekunem i tym wspaniałym i kolorowym kontynentem i wrócić do domu do Polski.
Ale wiemy że na pewno tam wrócimy bo warto.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.